Zanim zdecydowałem się na wzięcie udziału w konkursie tworzenie czegokolwiek, to było po prostu rozpoczęcie pracy nad pomysłem, który pojawił mi się w głowie, kończył się gdzieś, mniej więcej między szkicem na kartce a uruchomieniem IDE. Mija już drugi tydzień marca, a w niedzielę nie mam za specjalnie ochoty zaglądać już do komputera w sprawach pilnych, gdyż wyjątkowo piszę wpis nie w pracy, nie w domu, a u swojej dziewczyny. Ona pojechała do pracy, a ja mam te 5 minut dla siebie. Myślę, że taka krótka refleksja będzie adekwatna do tego, czym byłeś, drogi Czytelniku bombardowany w ciągu tych dwóch tygodni.
Nasilenie materiału
Chcąc wywiązać się z zasad konkursowych, postanowiłem więc pisać dwa posty tygodniowo, w ramach konkursu. Oprócz tego leżą jeszcze sobie tutaj szkice, które muszę trochę dopieścić, a które były związane, np.: z maturami. W zasadzie chciałbym napisać jeszcze rozwiązanie jednego zadania otwartego, które zakończyłoby zakres problemów, jakie można spotkać na maturze. Teraz już szybko spieszę z wyjaśnieniem, dlaczego tyle tego materiału w tak krótkim czasie. Odpowiedź jest prosta-pierwszy tydzień marca rozpoczął się w środę, a w ten weekend miałem zajęcia, teraz znów w piątek odbyłem wyjazd służbowy do Ożarowa Mazowieckiego, a że dawno się nie widziałem ze swoją Partnerką, to też ten tydzień spędzamy u niej.
Poprawa jakości kodu i samodyscyplina
Faktem jest, że kartka z wydrukowanym konkursem wisi na ścianie, abym nie zapomniał. Jednakże zauważyłem, że teraz do kodu nie podchodzę tak, jak robiłem to wcześniej. Z mojego wrażenia, gdy zestawiam sobie te dwa tygodnie na tle kilku ostatnich miesięcy, zauważyłem znaczną poprawę samej jakości kodu, a także, że po każdym osiągniętym celu nie czuję się zmęczony, tylko czuję satysfakcję i mogę z czystym sumieniem się nagrodzić poprzez odmóżdżenie w postaci oglądania telewizji, czy jednego niezobowiązującego meczu w DOT-ę.
Dawniej…
było moim zadaniem, gdy usiadłem do pisania kodu zrobić największe postępy w ciągu jednej sesji, podejścia do komputera do tego stopnia, aż byłem zadowolony z efektu kompilacji programu. Działa- działa, ok. Nie zwracając za specjalnie uwagi na kod, pisałem tylko po to, by zobaczyć, jak to działa no i, że po prostu to działa. Z czasem namnażało się problemów, bo ten kod z czasem stawał się niepoprawny, niezgodny z regułami dobrego i czystego kodu, że już nie wspomnę o jego wydajności.
Za to teraz…
Czuję, że piszę swobodniej, może i trochę wolniej jednak postępy są widoczne gołym okiem. Skupiam się nad jednym zagadnieniem z całego projektu i dopracowuję go dotąd, aż uznam, że to jest dobre. Szukam odpowiedzi, innych propozycji rozwiązania, testuję (niestety wciąż manualnie) i ewentualnie potem jeszcze wstaję od ekranu i kiedyś w wolniejszej chwili patrzę na to rozwiązanie i się zastanawiam, czy ten sposób nie jest przekombinowany lub nie użyłem niepotrzebnie za dużo zasobów.
Oprócz tego,
mimo że z teorii i trochę praktyki wielu rozwiązań dopiero od niedawna czuję się w nich lepiej. Wciąż jednak potrzebuję (za dużo moim zdaniem) zajrzeć do wyszukiwarki i zapytać jej o kilka rzeczy. Jednak wiele rozwiązań i szybszą pracę zawdzięczam niewątpliwie poprzez podpowiedzi IDE. Kilkukrotnie się zdarzyło, że czułem, jak to ma się zachować i jak mniej więcej wygląda składnia zapisu tego zagadnienia, jednak podpowiedzi dały mi pewien wachlarz, który gdy widziałem w dokumentacji, dopiero teraz przemawiał do mnie. Wygodniej mi było wpisać pierwszą literę przypuszczalnej metody i sprawdzić potem w dokumentacji jak się zachowuje, niż zaglądać do dokumentacji i szukać odpowiedniej metody z tej klasy. Trochę to dziwne i dla mnie, gdy teraz o tym piszę, ale to jest jeszcze do skorygowania, po prostu kwestia obycia się i nauki posługiwania dokumentacją. Co by jednak nie było, są postępy, które czuję wyraźnie. Oby tak dalej.